Sklep Fundacji Canis

 sklep3

Sklep Fundacji Canis, gdzie kupisz upominki, ozdoby, antyki, przedmioty artystyczne, malarstwo, linoryt - cały dochód przeznaczony jest na pomoc dla zwierząt. Kup sobie prezent i wspomóż zwierzaki.

 

 

Fundacja Canis na Allegro

nasze aukcje allegro1

Zapraszamy na nasze aukcje:   Allegro

1% podatku dla zwierząt numer KRS: 0000128172

Upitax new uruchom2

Są powody do szczekania


Jeżeli chcesz mieć prawdziwego przyjaciela w Waszyngtonie, zafunduj sobie psa - powiedział Harry Truman. Fido, Fala, Yuki, Rex czy Millie osłodziły prezydentom niejedną ciężką chwilę w białym Domu. Niektóre z nich odegrały jeszcze większą rolę pomogły swoim panom zdobyć prezydencki fotel.

Podporządkować się? Z moją inteligencją i gracją? W życiu! Nie jestem przecież jakimś tam psem! - uważa każdy szanujący się kot.- Są powody do mruczenia - myśli ten król życia niedbale rozwalony na kanapie i najedzony po uszy markową karmą. Układ jest z góry jasny: kot dominuje. a właściciel jest tym zachwycony. Ta pełna masochistycznej słodyczy zależność dotyczy połowy ludzkości, tej lepszej - kobiet. Druga połowa, ta gorsza - mężczyźni, broni honoru psów. - Pochlebca lizus! - mówią na psa kociarze.

Mordercy ptaków! - odkrzyknęli nerwowo psiarze. Pierwsi dowodzą, że pies jest wasalem człowieka i hodują go tacy -tyrani jak Hitler, a koty kochają wrażliwi artyści, np. Baudlaire, którego były twórczym natchnieniem. Wtedy ci drudzy wyciągają asa z rękawa: - A w Ameryce pies swojemu panu pomaga wygrać wybory! Amerykańskie psy mają powody do dumnego szczekania. - Człowiek, który nie lubi psów, nie może zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych - stwierdził prezydent Calvin Coolidge, gdy jego wyżeł, z którym ostentacyjne afiszował się podczas kampanii, podbił serca wyborców. W Białym Domu pies towarzyszył mu podczas pracy w Gabinecie Owalnym, wylegując się na specjalnie zamówionym wygodnym fotelu.

Szkoda, że Coolidge nie zadbał o odpowiedni wpis do amerykańskiej konstytucji. Może wtedy zamiast topić czas i ciężkie pieniądze w kampanii wyborczej urządzano by konkurs psich elektów. Wygrałby ten kandydat, którego pies lepiej aportuje patyki, szybciej goni koty, ładniej bawi się z dziećmi. I dobrze wypada w telewizji na tle Białego Domu.

First dogs

Każdy, ale to każdy amerykański prezydent miał psa. Nawet kociarze Catter, Ford i Reagan zamieszkali w Białym Domu z psami. Dwaj pierwsi sprytnie obdarowali nimi swoje córki, a Reagan sprezentował Nancy szczeniaka Lucy.

- Co z niej wyrośnie? - pytali dziennikarze. - Obawiam się, że będzie duża powiedziała proroczo Nancy. - Zawsze czekaliśmy kiedy się pojawią. Ta radosna olbrzymka dosłownie wywlekała ją z domu - wspomina fotoreporter. Lucy odesłano na ranczo w Montanie, a jej miejsce zajął dystyngowany spaniel Rex. Jedynym prezydentem, który wprowadził się do Białego Domu z kotem, Socksem, był Clinton- Lecz w apogeum afery z Levinsky zaraz u jego boku pojawił się psi zmiękczacz serc, czekoladowy labrador Buddy (Kumpel). - To jedyny kumpel, który na pewno nie złoży zeznań - pisał "Newsweek".

Na punkcie First Dog media wariują. Ale zanim zostanie "pierwszym psem Ameryki" musi ze swoim panem wygrać wybory. Spotykają się więc z dziennikarzami już podczas kampanii, używane do zdobycia sympatii wyborców. Jej żelaznym punktem jest sesja zdjęciowa kandydata z wiernym czworonogiem. Często pies wręcz przesądza o wyniku wyborów. Prawdopodobnie o reelekcji Roosevelta zadecydował jego pies Fala. Republikanie oskarżyli prezydenta, że zostawił Falę na Aleutach, a potem wysłał po niego niszczyciel. Koszt akcji - 2o mln dolarów.

Fala jest szkockim terierem. Jak się dowiedział o tych pomówieniach, jego dusza Szkota aż się obruszyła na takie marnotrawstwo - powiedział przed kamerami Roosevelt. Rozbawiona Ameryka ponownie na niego zagłosowała. Fala poznal swoją wartość. Wyrzucony przez agenta z prezydenckiej limuzyny, obraził się i uciekł. Ochroniarze znaleźli go siedzącego pod waszyngtońskim kinem "Kapitol". Byl tak wkurzony, że nie chciał wracać do Białego Domu. Fala był na pogrzebie prezydenta, a gdy i jego dusza uleciała w zaświaty, pochowano go obok. Jest też uwieczniony na pomniku Roosevelta.

Łaciaty wnuk

Łaciaty wnuk "Dzięki psom prezydenci są mniej samotni. Dają im miłość, radość i poczucie bezpieczeństwa, o które tak trudno na szczytach władzy"- mówi dokumentalny film "First Dogs". W zamian psy są kochane i traktowane jak członkowie rodziny. Lincoln miał zwykłego kundla Fido. Tysiące Amerykanów składających hołd zamordowanemu prezydentowi, widziały Fido czuwającego przy jego trumnie. Dzieci Kennedv'ego chowały się wśród sfory psów. Wśród nich była Puszkinka, córka Łajki, którą Karolina dostała w prezencie od Chruszczowa. On i Ona, dwa beagle Johnsona, siedziały obok niego na ważnych naradach, a gdy prezydent wracał z podróży, wypatrywał ich- już z okna śmigłowca. Po ich śmierci przygarnął znalezionego na szosie Yuki.

- Wskakiwał mu na kolana i zaczynał wyć z radości, a wtedy on się do niego przyłączał. To nie do wiary, ten kundelek i przywódca największego światowego mocarstwa razem sobie zawodzili w najlepsze! - w wspomina w "First Dogs" sekretarz prezydenta.

- Najsłynniejsza była Millie, cockerka Bush'ów, której urokowi uległ nawet Jelcyn. Gdy miała ciężki poród, biały Dom był pełen zdenerwowanych weterynarzy. Potomków pokazano dziennikarzom, Bush wziął jednego na ręce i łamiącym się głosem powiedział: - Czuję się tak, jak bym trzymał wnuka. Potem położył się wśród szczeniaków na trawniku. Uwielbiał je - mówi Barbara Bush.

Po przegranej z Kennedym w 1960 roku Nixon z godnością przyjął, porażkę. Jedynie współpracownikom powiedział: pomyśleć tylko, że brakowało kilku tysięcy i to oni byliby ciapciakami, a my bohaterami.

- Podobnie musieli myśleć Gore i Bush. Można mieć nadzieję, że ktokolwiek przegra, postąpi jak Nixon - komentuje wybory "Times".

- Akurat! Walczy się do ostatniej spornej dziurki na karcie wyborczej z Florydy. A przecież Bush Jr. wygrałby w cuglach, gdy w kampanii nie zapomniał o swoim spanielu Spocie. Łaciatym synu Millie.
"Kulisy" 30.11.2000

-------------------------------

- To jeden z najgłupszych pomysłów gminy Ursynów. Mogę się założyć, że wielu cwaniaków stanie w kolejce przed urzędem. Obmyślają, jak wziąć psa, albo najlepiej dwa. Bedą mieli 1 tyś. zł za nic. A pies niewolnik będzie praował na swojego pana - oburza się Mariann Izdebska, jedna z mieszkanek Ursynowa.
Po wczorajszej publikacji "Pikuś żywiciel" do redakcji zadzwonili mieszkańcy Ursynowa.
500 na miesiąc
- Pomagajmy bezdomnym zwierzętom. Dajmy im bezpłatną opiekę medyczną czy 50 zł miesięcznie na karmę. A]e nie 500 zł - mówi Zenon Subasik, mieszkaniec Ursynowa.
Przypomnijmy: władze Ursynowa chcą każdej rodzinie, która przygarnie bezdomnego psa, płacić 400-500 złotych miesięcznie na utrzymanie czworonoga. Zapytaliśmy w różnych placówkach na terenie Ursynowa, co można by zrobić z pieniędzmi przeznaczonymi na "psie adopcje".
- Obiad w naszej szkole kosztuje 3 zł. 500 zł starczyłoby na wykarmienie siedmioroga, ośmiorga ubogich dzieci w miesiącu. Można by też kupić podręczniki - mówi dyrektorka jednej z ursynowskich szkól podstawowych. Prosiła o niepodawanie nazwiska:- Jesteśmy od gminy zależni. Ale w tej sytuacji zastanowimy się nad adopcją psa - zażartowała.
- Za tą sumę zatrudnilibyśmy pielęgniarkę na pół etatu - mówi dyrektor innej ursynowskiej szkoły podstawowej.
Opał na całą zimę.
(...) Pomysł nie spodobał się również ursynowskim radnym.- Nie powinniśmy być obojętni na bezdomność, ale wydaje mi się, że najpierw należałoby się zająć bezdomnym człowiekiem - mówi Jerzy Alsin, radny SLD z Umynowa.
Superexpress podliczył, że na miesięczne utrzymanie psa (jedzenie, zabawki, obroże, środki czystości) wystarczy 170zł.
IZASELLA JABŁONSKA Superexpress 18-19.11.2000



- Zrobimy wszystko, żeby każdy bezdomny pies znalazł swojego właściciela - mówi podczas wczorajszej konferencji prasowej poświęconej opiece nad zwierzętami burmistrz Stanisław Fallński. Gmina planuje wprowadzenie systemu adopcyjnego dla psów.

Opiekunem bezdomnego psa może zostać w zasadzie każdy. - jednak nie oddamy go rodzinie patologicznej - zastrzega Andrzej Beuth, członek zarządu do spraw bezpieczeństwa. Każdy, kto się psem zaopiekuje, dostanie z gminy 400-500 zł na jego utrzymanie. Będzie też zwolniony z podatku od posiadania psa, a czworonóg będzie miał zagwarantowaną opiekę weterynaryjną.
- Stawiamy głównie na emerytów i rencistów, których nie stać na utrzymanie psa, ale kochają zwierzęta i mogą zapewnić im dobrą opiekę - mówi Stanisław Faliński, burmistrz Ursynowa. Zanim zwierzak trafi do nowego właściela będzie przebywał w tzw. przytulisku, utworzonym na terenie prywatnych posesji. W tej sprawie do gminy trafiły już trzy propozycje. W przytulisku pies spędzi 14 dni, dopiero potem zostanie oddany nowym opiekunom. W tym czasie będzie dokładnie przebadany, wvsterylizowany zaszczepiony i oznakowany. Nieco inaczej będzie przebiegała r opieka nad kotami, które po szczepieniach i sterylizacji, będą wypuszczane na wolność. System adopcyjny psów będzie z kosztował mniej, niż utrzymanie w schronisku. W przyszłorocznym budżecie gmina zabezpieczy na ten cel ok. 200 tys. zł. Suma ta ma stanowić równowartość kwoty uzyskanej z podatków od posiadania psów. Z gminnych statystyk wynika, że na Ursynowie mieszka ponad 7 tys. właścicieli czworonogów. Prawie połowa z nich nie uiszcza uiszcza opłat. Dlatego, aby zindentyfikować wszystkich właścicieli psów, gmina przeprowadzi szczegółowy spis.
Ursynowski program ochrony nad zwierzętami to w Polsce mowość. Jak podkreślają miejscowi włodarze, spełnia on wszystkie standardy Unii Europejskiej. Życie Warszawy 17.11.2000


Każda ursynowska rodzina, która zgodzi się na adopcję psa, będzie otrzyma z gminy 400-500 zł miesięcznie zasiłku na jego utrzymanie. To tyle, co najwyższy zasiłek dla bezrobotnych. Gmina opłaci także opiekę weterynaryjną zwierzęcia.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom należy do zadań gminy. Nie stać nas na wybudowanie własnego schroniska dla zwierząt, dlatego chcemy stworzyć system adopcji czworonogów - tłumaczy Stanisław Faliński, burmistrz Ursynowa.

Bezdomne i zagubione zwierzęta będą wyłapywane na terenie Ursynowa i odwożone do tzw. przytulisk. W przytulisku znajdować się będzie maksymalnie 10 psów. Zwierzęta przebywać tam będą około 14 dni. W tym czasie zostaną przebadane, zaszczepione, wysterylizowane i oznakowane tatuażem na uchu wymienia burmistrz.

Umowa-zlecenie na psa Każda osoba, która zechce adoptować czworonoga, będzie musiała zgłosić się do Andrzeja Beutha, pełnomocnika zarządu ds. bezpieczeństwa w urzędzie gminy. - Będzie to normalna umowa-zlecenie na świadczenie usługi. Osoba, która na piśmie zgodzi się na adopcję, dostanie 400-500 zł brutto miesięcznie na utrzymanie psa. Pies będzie miał zapewnioną opiekę weterynaryjną opłacaną z budżetu gminnego - wyjaśnia Andrzej Beuth. - Wyliczyliśmy, że wyżywienie i opieka weterynaryjna w systemie adopcyjnym będzie kosztować gminę mniej niż utrzymanie psa w schronisku.

Skąd pieniądze ? Zdaniem gminy podatki od właścicieli psów w większości pokryją koszty programu. - Szacujemy, że system kosztować będzie około 190 tys. zł rocznie - mówi Stanislaw Faliński. - Co trzeci mieszkaniec Ursynowa ma psa, ale tylko polowa z nich w tej chwili płaci do gminy podatki. Dlatego planujemy przeprowadzenie spisu właścicieli psów. Pozwoli nam to wyegzekwować od nich należny podatek. Szacujemy, że uzyskamy w ten sposób ponad 200 tys. zł rocznie - przekonuje burmistrz. Obliczyliśmy, że za te pieniądze gmina utrzyma 30-40 psów rocznie.

Pikuś - żywiciel rodziny? Dla niektórych osób adopcja psa może okazać się bardzo intratnym biznesem. Najwyższa stawka zasiłku dla bezrobotnych wynosi 500 zł brutto. - Będziemy przeprowadzać kontrole warunków, w jakich żyją adoptowane psy. Poza tym raz w miesiącu opiekun będzie musiał składać oświadczenie o sposobie realizacji umowy. Będzie to podstawą do wypłacenia pieniędzy - zapewnia Andrzej Beuth. System adopcji psów ma ruszyć od stycznia przyszłego roku. IZABELLA Jabłońska Życie Warszawy 17.11.2000

 

Stołeczne gminy rozwiązują problem bezdomnych zwierząt standardowo - czworonogi trafiają do schronisk albo małych przytulisk. Czy nowatorski pomysł płatnej adopcji, zaproponowany przez włodarzy na Ursynowie, ma szansę na realizację?

Zgodnie z założeniami programu, każdy bezdomny pies schwytany na Ursynowie znajdzie swojego właściciela. Opiekunem w zasadzie może zostać każdy chociaż pierwszeństwo będą mieli samotni emeryci i renciści. Koszty utrzymania zwierzaka pokryje gmina. Kwota dofinansowania uzależniona będzie od wagi zwierzęcia. Za dużego psa (21 kg) gmina zapłaci opiekunowi ok. 345 zł do ręki miesięcznie (11.50 zł dziennie), średniego ok. 276 zł (9.21 zł dziennie), a małego ok. 207 zł (dziennie 6.91 zł). Na kilku prywatnych posesjach powstaną przytuliska, do których trafią odłowione zwierzaki. Tutaj będą poddawane sterylizacji, szczepieniom i kontroli lekarskiej. Pomysł ursynowskich włodarzy wywołał dużo emocji. Pracownicy schronisk Na Paluchu, w Józefowie i Celestynowie przez ostatnie kilka dni odebrali setki telefonów od osób zainteresowanych płatną adopcją. Zdarzało się, że niektórzy przyjeżdżali po psa z innych miast. Na miejscu jednak dowiadywali się, że psa znalezionego na Ursynowie dostaną tylko mieszkańcy tej gminy i nie nastąpi to wcześniej, niż na początku przyszłego roku. A jak problem bezdomnych zwierząt rozwiązują władze innych warszawskich gmin?

- Zawarliśmy umowę z firmą, która odławia zwierzęta i odwozi je do schroniska Na Paluchu - mówi Wojciech Bohdanowicz, rzecznik Bemowa.- Mamy także porozumienie z opiekunką bezdomnych kotów, której przekazujemy pieniądze na żywność i środki antykoncepcyjne.

Podobna sytuacja ma miejsce w gminie Contrum. Dofinansowujemy schroniska Na Paluchu, w Celestynowie i Józefowie - mówi Grzegorz Wolff z biura prasowego gminy. W ubiegłym roku gmina Centrum przekazała schroniskom 140 tys. zł. Nieco inaczej wygląda to w Wawrze, gdzie funkcjonuje małe lokalne przytulisko. Natomiast gmina Włochy inwestuje w schronisko Na Paluchu.

- Remontujemy pomieszczenia, kupujemy dmuchawy ciepłego powietrza - wylicza Ryszard Hoffman, rzecznik gminy. Także Ursus dofinansowuje Palucha, ale działające tutaj organizacje pośredniczą w adopcji zwierząt, tyle że bezpłatnej. W budżecie Wilanowa w ogóle nie ma oddzielnych funduszy na ochronę zwierząt. Z inicjatywy radnej Krystyny Królówny w budynku urzędu gminy zawisła puszka, do której wrzucają pieniądze dobroczyńcy - Uzyskane tą drogą pieniądze trafiają do schronisk albo osób, które opiekują się zwierzętami we własnym zakresie - mówi radna.

Taki oto domek mieszkańcy wieżowca sprawili błąkającemu się po osiedlu bezdomnemu psu Łatkowi. Znoszą mu przysmaki, otaczają wielką miłością. Buda stanęła na podwórku, a to początkowo nie spodobało się administracji osiedla Wawrzyszew. Jej pracownicy rozebrali ją trzy tygodnie temu. Po interwencji ŻW Łatek odzyskał swój dom, AJ
Życie Warszawy, 23.11.2000

Czytające te niejasne artykuły prasowe trudno zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Sama nie rozumiałam tego projektu w pierwszej chwili i obawiałam się, że wszystko spełznie na niczym gdy po psy zgłoszą się ludzie, chcący zarobić przy tej okazji dla siebie. W rzeczywistości chodzi o płatne domy opiekuńcze dla zwierząt. Oto wyjaśnienie sprawy Stowarzyszenia Obrońsców Zwierząt "ARKA"

Cześc projektu Gminy Ursynow widziany oczami Stowarzyszenia Obrońców Zwierzat "ARKA"
Z danych wynika, ze rocznie gmina ursynow bedzie miala ok. 140 bezdomnych psow (optymistycznie) w ciagu roku. Projekt zaklada ze, wszystkie zwierzeta trafiaja do PUNKTU ZGLOSZENIA-ZNALEZIONE/ZGUBIONE/ADOPCJE. Punkt ten znajduje sie przyklinice weterynaryjnej gdzie zwierzetom udzielana jest pomoc(ranne) i badane pod wzgledem zdrowotym. Czekaja na swoich opiekunow-moze poprostu zagubily sie. Do PUNKTU ZGLOSZEN moga trafiac rowniez zwierzeta oddawane przez swoich opiekunow ( wypadki losowe, uczulenia na zwierzeta, niechciane zwierzeta i.t.p Zwierzeta znalezione, odebrane z interwencji czekaja dwa tydonie w takim punkcie na swojego opiekuna. Zwierzeta oddane przechodza do DOMOW OPLACANYCH.
KAZDE ZWIERZE TRAFIAJACE DO DOMU OPLACANEGO MUSI MIEC SZANSE BYCIA ADOPTOWANYM, czyli posiadac swojego opiekuna do konca jego zycia, ktory SAM pokrywa wszystkie koszty leczenia, utrzymania zwierzecia.
Mozna latwo sobie wyobrazic, ze zwierzeta starsze, malo atrakcyjne czy tez kalekie moga do konca zycia przebywac w DOMU OPLACANYM(rotacyjnym) bo je nikt nie bedzie chcial adoptowac.
Z tego co wiemy Gmina Ursynow zaklada, ze bedzie oplacala ok.30-40 psow stale przez caly rok. W praktyce bedzie wygladalo to tak, ze n.p Pan Kowalski zostanie zakwalifikowany( po przeprowadzanej rozmowie kwalifikacyjnej) do grupy osob opiekujacej sie DWOMA PSAMI. Co nie znaczy, ze bedzie mial stale te same dwa psy. Jako pierwszego dostaje Reksia i suke Ziute. PO 2 tygodnia dla Reksia zostaje znaleziony jedo nowy staly opiekun i Reksio idzie do nowego swojego domu a na miejsce Reksia Pan Kowalski otrzymuje Pikusia. Za piec dni zostaje znaleziony dom dla Pikusia i psiak idzie do nowego swojego domu. A na jego miejsce przychodzi Rudy. Ziuta jest starsza 10 letnia suka prawdopodobnie bedzie dlugo czekala u Kowalskiego na swoj nowy domu, najbardziej prawdopodobne jest to, ze zostanie u Kowalskiego do konca swojego zycia.
W sumie projekt ten wyglada jak mini schronisko w ktorym boksy dla psiakow sa w roznych domach. Zwierzeta te sa z czlowiekiem, maja szanse na szybkie odstresowienie, nabranie zaufania do czlowieka a przede wszystkim ZDECYDOWANIE SKUTECZNIEJ mozna dobrze dobrac psa do oczekiwan nowego opiekuna czy tez okreslic czego nowy opiekun moze sie po danym psie spodziewac. To wszystko pracujac bezposrednio ze zwierzakiem powie OPLACANY OPIEKUN. Wszystkie te zwierzeta bedac w OPLACANYM DOMU jesli zachoruja maja bezplatna opieke weterynaryjna. Wszystkie suki po odbyciu pobytu w PUNKCIE ZGLOSZEN sa sterylizowane. OPLACANY OPIEKUN ma obowiazek raz w miesiacu zgloscic sie do PUNKTU ZGLOSZEN na przeglad z psem aby wet. stwierdzil czy opiekun platny prawidlowo opiekuje sie nim. Opiekun otrzymuje maximum netto ok.242 zl(brutto500) na m.inn wyzywienie psa, kwota zalezy od wielkosci psa-wyroznia sie trzy wielkosci psow.
Poniewaz Gmina Ursunow wspolpracuje z organizacjami pro-zwierzecymi to organizacje wyrazily chec pomocy w realizacji tego programu. Kazdej z organizacji pro-zwierzecych zalezy na tym aby jak najwiecej bezdomnych zwierzat bylo otoczonych opieka. Warszawskie schronisko jest przepelnione a jego standard nie gwarantuje zwierzetom wlasciwej opieki-epidemie chorob w takich warunkach. Dlatego tez wszystkie inicjatywy dazace do polepszenia warunkow, standartu zycia zwierzat przez nasza organizacje sa i beda popierane.
Osoby pracujace w schroniskach tez sa wynagradzane dlaczego wiec nie wynagradzac ludzi, ktorzy chca sie indywidulanie opiekowac zwierzakiem?? Jest wielu emerytow, rencistow, osob o bardzo niskich uposazeniach czy tez bezrobotnych, ktore kochaja zwierzeta a z przyczyn wlasnie materialnych nie moga opiekowac sie nimi. Co jest zlego w tym jesli polaczy sie razem potrzebujacego pomocy czlowieka i potrzebujacego pomocy zwierzaka, coz nieetycznego czy wprost nieludzkiego w tym jest?? Jest to dla nas jaknajbardzej ludzkie podejsie do sprawy.
Z dany podanych przez Urzad Miasta z roku 1998, staly koszt utrzymania schroniska wynosil ponad 70% czyli na zwierzeta tylko bylo przeznaczane niecale 30% miesiecznie z kwoty 139zl. Kwoty, ktora nigdy nie zapewniala prawidlowej opieki nad zwierzetami czyniac je nie miejscem w ktorym zwierzeta moga liczyc na pomoc lecz miejscem, ktore naraza je na dodatkowe cierpienia. Aby miec pelen obraz samego wygladu schroniska i co sie dziala w warszawskim schronisku do 1999r polecamy strone http://republika.pl./arka3


Serwis Koci Dom powstał z myślą o kotach i zawiera zdjęcia kotów, porady jak opiekować się kotem, różności o kotach. 

Koci Dom - Ważne! Serwis Internetowy Koci Dom nie jest organizacją opieki nad zwierzętami i nie reprezentuje żadnje organizacji!

Koci Dom jest zaprzyjaźniony z Fundacją Canis. Zajrzyj do kącika adopcyjnego Fundacji Canis - może znajdziesz przyjaciela na całe życie.

Jako że Koci Dom nie jest schroniskiem ani organizacją nie ma żadnej możliwości pomocy finansowej, rzeczowej ani przyjmowania zwierząt.

Serwis Koci Dom  prowadzę sama, dlatego też nie mam możliwości zamieszczania ogłoszen o zwierzętach do adopcji.